Łączy nas pasja. Ola z PwC: każdy ma coś, co może dać innym

Jedynka to nie koniec świata…

Każdy ma coś, co może dać innym. Dzieląc się wiedzą, czasem i pomocną dłonią. Zmieniając życie osieroconych dzieci, którym los już na starcie odebrał wiele szans. Miarą człowieczeństwa jest rozmiar troski, którą oferujemy innym ludziom – ma pewność Aleksandra Bykowska, która stworzyła i koordynuje pracowniczy wolontariat w firmie PwC, polegający na udzielaniu korepetycji w Domu Dziecka.

Jak zapalić kolegów do wolontariatu pracowniczego?

Bardzo łatwo, natomiast wymaga to wyjścia przed szereg i przedstawienia propozycji działania. Chwilę po tym, gdy dołączyłam do firmy mignęło mi jedno z podziękowań dla PwC za udział i zaangażowanie w akcję społeczną. W tamtym czasie nazywaliśmy się Centre of Excellence, więc tym bardziej postanowiłam namówić, tak wspaniałych ludzi do zrobienia czegoś dobrego, podzielenia się swoją wiedzą i wejścia w całkiem inną rolę, niż tą pełnioną co dzień.

Mówimy o nowej roli nauczyciela?  

Korepetytora. Pomyślałam o zajęciach z angielskiego – ten język jest codziennością w naszej firmie, więc nie brakuje kandydatów, którzy mogliby wspierać. Zaczęłam od siebie, dając przykład, że można działać regularnie pracując na wymierne efekty.

Jak stworzyć taki zespół?

Początkowo trochę niepewnie podeszłam do tematu i z wielkim zaskoczeniem przyjęłam liczbę chętnych, którzy chcieli wspólnie ze mną pomagać. Nasi wolontariusze okazali się bardzo samodzielni i systematyczni, ich praca nie wymaga nadmiernej koordynacji.

Komu pomagacie?

Dzieciom i młodzieży z lokalnego domu dziecka. Z wielu powodów jest to trudne środowisko, które budziło wśród wolontariuszy pewne obawy. To nie tak, że dzieci wszystko „kupią”. Najważniejsze aby unikać porównywania – do znanych nam dzieci i młodzieży i samych siebie ze szkolnych lat.

Dlaczego to takie istotne?

Brak rodziców i codzienność w domu dziecka sprawiają, że te dzieci nieco inaczej postrzegają świat. Od najmłodszych lat zostają wystawione na wielką próbę, więc naszym zadaniem jest umiejętne dopasowywanie poprzeczki i racjonalne stawianie oczekiwań. Kluczem do serc jest swoisty luz – pozwala zmieniać atmosferę, a dzieci dzięki temu czują się znacznie bardziej komfortowo. Proszę mi wierzyć, że wtedy efekty zadowalają obie strony, to bardzo ważne w pracy charytatywnej.

Jak dzieci przyjęły pomysł dodatkowych lekcji?

Miałam przyjemność poznać większość naszych podopiecznych w różnych placówkach i widzę, że przyjęli wolontariuszy nadzwyczaj dobrze. Narodziły się relacje trochę przyjacielskie, ale również mentorskie. Wolontariusz stał się wzorem osoby dorosłej zupełnie innej, niż wychowawca, który wymaga porządku, bądź tez osoby ze środowiska z przeszłości. Właściwie staje się starszym kumplem, który inspiruje i jednocześnie  potrafi pokazać, że pewne rzeczy naprawdę warto robić.

Korepetycje, które zmieniają świat?

Bez przesady (śmiech). Relacje, które pozwalają na rozwój to dla nas korepetytorów największa nagroda. Przykładem jest chłopiec, który zainspirowany pracą z wolontariuszką złożył papiery do liceum, odkładając pomysł na szkołę zawodową. Korepetytorka okazała się być dla niego kimś ważnym, czuł, że ma w niej wsparcie, konsultował z nią przyszłościowe decyzje o wyborze kierunku studiów.

Czy Wasze działanie można określić, jako program?

Wolontariat pracowniczy to przede wszystkim chęć niesienia pomocy samej w sobie. Każdy z uczestników podpisuje indywidualnie umowę z domem dziecka. Firma PwC wspiera nas przyznając trzy godziny pracy w miesiącu, które możemy poświęcić dzieciom. Umożliwia wcześniejsze wyjścia z pracy, dzięki którym zdążamy na zajęcia, niesie pomoc w postaci artykułów papierniczych i potrzebnych do lekcji materiałów. Jednak proszę pamiętać, że rzeczy materialne nie są tutaj najważniejszą potrzebą.

Co nią jest?

Nasza uwaga, którą całkowicie skupiamy na podopiecznych. Zauważyłam, że nawet jeśli dorosły wymaga i zmusza do dodatkowej pracy to uczniowie cieszą się z tego, wręcz czekają na te zajęcia. To niesamowite móc obserwować radość na nasz widok! Powitania grupy młodszych dzieci są bardzo energetyczne (śmiech)!

Brzemię odpowiedzialności nie uciska?

Nikt z nas nie próbuje nawet wchodzić w rolę wychowawcy. Rozumiemy, że kształtujemy te dzieci w aspekcie edukacyjnym, więc zależy nam aby pokazywać możliwości i dodawać odwagi, przekonując, że warto zawalczyć o marzenia. Od początku unikamy bliskich relacji personalnych, które mogłyby okazać się krzywdzące, gdy ktoś z nas musiałby zrezygnować z tej pracy.

Takiego dystansu trzeba się nauczyć?

Wolontariusze pracujący w programie bardzo przejmują się swoimi uczniami. Jednak nie wykracza to poza relacje, na które się umówiliśmy. Często dostaję maile z informacjami o kryzysach, które najczęściej po czasie zmieniają się w sukces. Każda jedynka jest powodem do zmartwienia. Gdy poprawka uda się na czwórkę, uczeń i korepetytor rosną z dumy (śmiech).

Wyłącznie z angielskiego?

Od tego roku również matematyka. Okazało się, że wsparcie jest pilnie potrzebne.

Jak licznej grupie pomagacie?

Z korepetycji korzysta około 25 uczniów. Grupa wolontariuszy jest zawsze stała, liczy 15 zaangażowanych. Bardzo cieszą zapytania, jak można się do nas przyłączyć. Na kolejny rok powstała już lista chętnych nauczycieli, więc dzieciaki otrzymają mocne wsparcie.

Przyjęliście stałą formułę spotkań?

Wszystko zależy od potrzeb. Zdarza się, że wolontariusz prowadzi grupę, o ile jest ona w tym samym weku. Bywają zajęcia indywidualne.

Wolontariat pracowniczy ma już 2 lata, jakie plany na przyszłość?

Myślę, że nasza współpraca z Gdańskim Integracyjnym Domem Dziecka jest na tyle trwała i owocna, że obie strony chcą ją kontynuować. Placówka ma 4 oddziały w różnych lokalizacjach, w których mieszkają jej wychowankowie. Ważne, abyśmy skupili się na rozwijaniu tej współpracy. Oczywiście, jesteśmy otwarci na wsparcie kolejnych domów dziecka. Staram się na bieżąco sprawdzać, czy nie ma dodatkowych potrzeb.

Jest satysfakcja?

Największa satysfakcja jest wtedy, kiedy widzi się realne postępy  – czasem zauważamy je sami, czasem dowiadujemy się o zdanym egzaminie albo wyższej ocenie na koniec roku. Również, kiedy po pierwszym roku trwania programu placówka wyraziła chęć kontynuowania współpracy z nami dotarło do mnie, że naprawdę się spisaliśmy.  Byłam zaskoczona, bo w sumie nie miałam okazji przyglądać się projektowi od tej strony – poświęcałam czas pomagając dzieciakom, nawet i trzy razy w tygodniu biorąc zastępstwa w przypadku niedyspozycji wolontariuszy, tak by nasi uczniowie nie tracili cennych lekcji. Wyrazy wdzięczności, które otrzymywaliśmy od dyrekcji i wychowawców były bardzo mile i budujące , natomiast totalnym zaskoczeniem okazało się wyróżnienie akcji w raporcie Forum Odpowiedzialnego Biznesu. Być przykładem wolontariatu pracowniczego dla firm to wielkie wyróżnienie i jeszcze większa motywacja do działania.

 

Rozmawiała: Dagmara Rybicka, Dział Komunikacji Olivia Business Centre