10.07.2019

„Urlop” od codzienności. Rozmowa z Joanną Kuczerowską-Prus z HK Finance

Na „urlop” od codzienności wybiera się w każdej wolnej chwili. Strzelnica pozwala jej oderwać się od zgiełku, wyciszyć się i skupić uwagę nie tylko na obowiązkach. Ładując magazynek zdaje sobie sprawę, jak ważna jest umiejętność koncentracji, bo w strzelectwie sportowym właśnie skupienie to klucz do sukcesu. Celne oko to mit, z uśmiechem przyznaje Joanna Kuczerowska-Prus z HK Finance, Mistrzyni i Wicemistrzyni Juniorów Młodszych, członek Kadry Narodowej, uczestniczka zawodów międzynarodowych i drużynowa Druga Wicemistrzyni Polski w Strzelectwie Sportowym. 

Dość nietypowa dyscyplina, jak zaczęła się przygoda na strzelnicy?

Przyznaję, strzelectwo sportowe jest wciąż niszową dyscypliną. Moje początki to gimnazjum. Podczas jednej z lekcji WF-u zorganizowano nabór do sekcji. Cała nasza grupa miała okazję przekonać się, na czym polega ten sport. Obserwujący nas trenerzy dostrzegli we mnie potencjał i zaprosili do udziału w regularnych treningach.

Sportowy strzał w dziesiątkę?

Zupełnie nie! Początkowo miałam sporo wątpliwości. Obawiałam się broni, jednak namówiła mnie koleżanka, której bardzo się te pierwsze zajęcia spodobały. Trenowałyśmy dwa, trzy razy w tygodniu, a po pewnym czasie z całego naboru zostałam tylko ja.

Bariera została przełamana?

Strzelectwo wciągnęło mnie całkowicie. Bardzo podobało mi się, że w tej dyscyplinie wynik zależy wyłącznie ode mnie.

Ile czasu spędzała pani na strzelnicy?

Średnio trzy godziny pięć dni w tygodniu.

Ile to oddanych strzałów?

Nigdy nie liczyłam (śmiech). Trening dzieli się na oddane strzały i te wykonywane na sucho. Bez amunicji mogę sobie wszystko dokładnie zaplanować, pracując nad perfekcją w ułożeniu ciała.

Jest tak ważna?

Strzał z amunicji powoduje odrzut, a uwaga skupia się na efekcie, zamiast na przygotowaniu. Błędy, które widać na tarczy wynikają z ułożenia ciała. Moim zadaniem jest minimalizować sytuacje, które mają wpływ na precyzję. Tym bardziej, że cel jest bardzo mały. Pole dziesiątki na tarczy dla karabinu pneumatycznego, do której strzela się z odległości 10 metrów, ma jedynie 0,5 milimetra średnicy.

Wzorem była mistrzyni olimpijska Renata Mauer-Różańska?

Tak, oczywiście była dla mnie wzorem, wciąż jest. Miałam okazję rywalizować z Renatą, strzelałyśmy w tych samych konkurencjach. Nasza mistrzyni skończyła karierę kilka lat temu, wycofując się ze startów. Nic dziwnego, osiągnęła w sporcie wszystko!

Ile kobiet strzela sportowo?

W Mistrzostwach Polski łącznie we wszystkich kategoriach startuje około 80 pań; zaczynając od młodziczek, a na seniorkach kończąc. Wiadomo, że najbardziej licznie jest u najmłodszych, ponieważ  dziewczyny maja czas, aby regularnie trenować.

Jak pani sobie radzi?

Najlepiej, jak potrafię (śmiech). Przyznaję, że aktualnie trenuję dość rzadko. Sprzęt mam w domu, więc tam najczęściej robię treningi na sucho bez amunicji oraz te mentalne, gdzie układam sobie wszystko po kolei w głowie. Trenuję na strzelnicy w Gdyni, więc przeszkodą są dla mnie korki w godzinach szczytu. Dotarcie na Oksywie do Akademii Marynarki Wojennej to prawdziwa wycieczka.
Czasami trenuję też w moim macierzystym klubie w Słupsku, którego barwy reprezentuję niezmiennie od 14 lat.

Czym różni się karabin sportowy od broni oglądanej na filmach?

Sportowy jest ładowany na pojedynczą amunicję. Filmowe mają pojemny magazynek i strzały oddaje się maszynowo. W strzelectwie sportowym każdy załadowany nabój wymaga osobnych przygotowań –  załadowania broni, przymierzenia się i wycelowania.

Ile waży karabin sportowy?

Maksymalnie do 6,5 kilograma.

Jak przyzwyczaić się do takiego obciążenia?

Systematyczny trening sprawia, że chociaż nasze ciało coraz lepiej radzi sobie z wagą sprzętu to „w kość” dostaje kręgosłup. Dlatego wplatamy ćwiczenia ogólnorozwojowe typu basen, bieganie i jazda na rowerze, które wzmacniają mięśnie. Pomocą jest specjalistyczny strój, który delikatnie usztywnia i wspomaga kręgosłup, co jest szczególnie ważne w początkowej fazie kariery. Strzelcy zaczynają treningi jeszcze w trakcie rozwoju, więc profesjonalne wyposażenie jest bardzo istotne.

Kiedy zaczyna się strzelecka emerytura?

Nie ma górnej granicy wieku. Najstarszy uczestnik, a zarazem medalista Igrzysk Olimpijskich miał około 70 lat, ale to było 100 lat temu (śmiech). Jeśli ktoś ma czas, lubi ten sport i nadal utrzymuje się na poziomie, który sprawia mu satysfakcję to nie widzę problemu. Na krajowych listach startowych pojawiają się nawet pięćdziesięciolatki.

Pani nazwisko jest na tych listach cały czas?

Staram się regularnie startować, oczywiście z mniejszym natężeniem, niż w szczycie kariery. Obowiązki zawodowe i priorytety spowodowały, że muszę racjonalnie dzielić swój czas. Łatwiej jest mi brać udział w zawodach, które są w pobliżu, w maju wystartowałam w II Rundzie Pucharu Polski w Bydgoszczy.

Były zakusy na Olimpiadę? Miała pani szansę na ten najważniejszy start?

Gdy zaczynałam trenować na poważnie określono mnie, jako jedną z nadziei olimpijskich. Zostałam powołana do Kadry Narodowej, miałam zaszczyt reprezentować kraj podczas międzynarodowych zawodów, między innymi w Pilźnie. Z pewnością miałam predyspozycje i te motywowały mnie, by osiągać, jak najwięcej. Niestety na przeszkodzie stanęło zdrowie, a ja musiałam powiedzieć stop marzeniom.

Duch sportu pomaga zawodowo?

Tak. Specyfika życia sportowca z mnóstwem obowiązków i na walizkach sprawia, że od najmłodszych lat nauczyłam się bardzo dobrej organizacji. Potrafię zarządzać czasem, umiem ustalić priorytety, a co najważniejsze jestem zdyscyplinowana. Znajomi śmieją się, że wszystko mam zawsze dopracowane w najdrobniejszym szczególe i nic nie wydarzy się na spontanie. Przyznają też, że świetna ze mnie organizatorka!

Obok laptopa futerał na karabin, jak przyjęli to współpracownicy?

Z wielkim zaciekawieniem (śmiech). Planuję dla nich wspólne wyjście na strzelnicę i mam nadzieję, że już niedługo uda nam się zgrać dużą grupą. Interesują się moimi startami, dopytują o treningi,  widzę, że ten strzelecki świat trochę ich fascynuje.

Celne oko to podstawa?

Zaskoczę, bo wielu strzelców ma wady wzroku, w których pomocą są soczewki i okulary korekcyjne. Największą rolę w tym sporcie odgrywa to, co mamy w głowie. Jak pomyślę sobie „tylko nie strzel ósemki” to istnieje duże ryzyko, że właśnie ona wpadnie.

Jakim cudem?

Nie dopilnuję w głowie jakiegoś elementu w chwili złożenia, przygotowania się i oddania strzału. Wystarczy, że zgubię jakąś składową, albo nie skoncentruję się i ta „ósemeczka” może niechcący wpaść. Oko schodzi na drugi plan, co udowodnił mój trener, który pewnego dnia położył mnie na strzelnicy, powiedział zamknij oczy i strzelaj.

Strzeliła pani?

Najpierw ułożyłam swoją postawę, zamknęłam oczy i oddawałam strzały. Były w tarczy! Co prawda nie w dziesiątkę, ale zatrzymywały się w czarnym.

Jakiego czasu potrzebuje pani, aby precyzyjnie się złożyć?

Wszystko zależy od dnia i konkurencji. Inaczej pracuję, gdy muszę się pobudzić, a jeszcze inny sposób mam na to, gdy potrzebuję spokoju. Średnio oddanie jednego strzału wraz z przygotowaniem trwa minutę.

O sukcesie decydują miliony powtórzeń?

Tak, dlatego w treningu proporcje rozkładają się na pół – ile z amunicją, tyle  na sucho. Celem jest zachowanie przez ciało pamięci mięśniowej i przepracowanie poszczególnych elementów. Jednego dnia koncentrujemy się nad wyciskaniem spustu, drugiego nad oddechem. Mieszanie tych elementów we wspólnej jednostce powoduje misz-masz. Jestem zwolenniczką, aby każdy trening pozwalał skupić się nad jednym elementem. Dopiero zawody to czas, gdzie pozwalam sobie na pewien automatyzm.

Gdzie wydarzył się najbardziej pamiętny start?

Chyba w 2008 roku, gdy podczas Mistrzostw Polski Juniorów Młodszych zdobyłam złoto i srebro indywidualnie. W późniejszych latach byłam w czołówce, jednak prześladowała mnie klątwa czwartego miejsca. W pamięć zapadały każdorazowo zawody międzynarodowe, które były organizowana na zupełnie innym poziomie, niż w Polsce. Obecnie Wrocław może poszczycić się taką światową strzelnicą. Z drugiej strony każdy wyjazd, każdy start trudno zapomnieć.

Co w najbliższych planach?

Mistrzostwa Polski, w których wystartuję w sierpniu. Podchodzę do tego bardziej rekreacyjnie, ale oczywiście będę starała się zrobić co w mojej mocy, by powalczyć o kolejny życiowy rekord.

W medalach?

Miejsce nie jest tak istotne, jak rekord. Marzy mi się, by w karabinie pneumatycznym  przebić barierę 610 punktów.

Jak trudne jest to zadanie?

Dla światowej czołówki strzelców z pewnością nie. W najważniejszych imprezach ich wyniki to około 627 punktów. Poprzeczka wisi bardzo wysoko, pora się z nią zmierzyć!

 

Rozmawiała Dagmara Rybicka, Olivia Business Centre

Zapisz się do newslettera,
aby być na bieżąco z newsami.