06.12.2018

Chcemy pięknych miast!

Kto chce przyjaznych wizualnie miast, jak zapanować nad chaosem i czy ustawa krajobrazowa faktycznie stanie się remedium na słupy zaklejone reklamami, mało estetyczne billboardy i wieżowce z wielkoformatowymi reklamami –  wyjaśnia Monika Domańska ze Stowarzyszenia Traffic Design, uczestniczka debaty „Chcemy pięknych miast, czyli design miejski w praktyce”, która odbyła się w Olivia Business Centre. Organizatorem spotkania był Klub Jagielloński w Gdańsku.

Dagmara Rybicka: Trójmiasto nie powala estetyką?

Monika Domańska: Trudne pytanie. Każda aglomeracja ma swój indywidualny charakter, natomiast estetyka związana z branżą reklamową dotyczy właściwie całej Polski. W kontekście uchwały krajobrazowej mam wrażenie, że stoimy lepiej, niż inne miasta, które wciąż nie kwapią się z uchwalaniem tego dokumentu.

Nie powinniśmy narzekać?

Stosunkowo mało podróżuję po Polsce, jeśli tak to głównie pomiędzy Warszawą, a Trójmiastem, więc nie mam jednoznacznego poglądu na to, co dzieje się w kraju. Bazując na przedstawianych opiniach wierzę, że jest wiele miast o estetyce gorszej niż Trójmiasto.

Istnieje alternatywa dla reklamy wielkoformatowej?

Reklama wielkoformatowa najczęściej stanowi duży koszt dla marek. Wydaje mi się, że można pożytkować te środki w bardziej społecznie odpowiedzialny sposób.

W jaki?

Robiąc rzeczy służące bezpośrednio mieszkańcom, gdzie branding jest nadal obecny ale mniej nachalny. Nieważne, czy będą to stałe lub tymczasowe instalacje w postaci ławek, mebli i dowolnych przejawów sztuki. Istotne aby marki dawały coś ludziom w tej przestrzeni, a nie tylko zabiegały o uwagę w krzykliwy sposób. Moim zdaniem doskonałą alternatywą są formy ambient marketingu.

Co spowodowało, że postanowiła pani zmieniać Trójmiasto?

Londyńskie inspiracje (śmiech). Mieszkając w dzielnicy Shoreditch miałam okazję obserwować, jej przeobrażenie,  sposób w jaki przestrzeń wpływa na żywotność ulicy. Przekonałam się, że miejsca stają się chętnie odwiedzane ze względu na sztukę. Po powrocie z magisterki wraz z Jackiem, który miał już doświadczenie w takich realizacjach urządziliśmy pierwszą wersję Traffic Design na terenach kolejowych – dworcach i przyczółkach.

Jak przyjął się pomysł?

Wydaje mi się, że czas nam sprzyja. Mając pewne dokonania na koncie znacznie łatwiej jest przekonywać do celowości takich propozycji. Stoją za nami konkretne realizacje, więc nie jesteśmy postrzegani, jako grupa nawiedzonych osób. Przedstawiamy przykłady szyldów i okazuje się, że udaje się je zrealizować znacznie prościej, niż się wydaje. Na świecie marki widzą potencjał w kooperacji ze sztuką oraz designem i to pokazuje, że obrany przez nas kierunek jest słuszny. Potwierdzeniem są badania społeczne prowadzone w Gdyni.

Wnioski zaskoczyły?

Utwierdziły w słuszności działań. Społeczeństwo zwraca uwagę na wygląd budynków. Patrzy na zewnętrzne elewacje i sklepy oklejone foliami. Potrafi podać przykład, tego co się nie podoba. Z perspektywy użytkownika ulicy dostajemy najwięcej informacji, co należy zmienić.

Pani udział w debacie to głos trójmiejskiego społeczeństwa?

Z wykształcenia jestem socjolożką i chcę być, jak najbliżej tego, co o mieście myśli człowiek, nie będący architektem, czy projektantem. Tym chętniej realizuję projekty w ramach Stowarzyszenia. Dużą częścią naszych działań jest edukacja, wsłuchiwanie się w oczekiwania i tworzenie realizacji dopasowanych do potrzeb.

Miasto jednak może być ładne?

Chciałabym aby debata miała siłę rażenia. Jednak zdaję sobie sprawę, że uczestniczą w niej osoby mające ugruntowane stanowisko. Dlatego mocno stawiam na edukację i media, dzięki którym komunikaty wychodzą poza zamknięte środowisko. Siła jest wtedy, gdy właściciel mniejszego biznesu widząc takie realizacje postanowi zmienić szyld, czy myśląc o otworzeniu sklepu poprosi profesjonalnego grafika o identyfikację wizualną. Przekłada się to na wielu ludzi i dzięki nim zwracają się do nas duże agencje z prośbą o przygotowanie kampanii, której częścią są przykładowo szyldy. Wtedy projekt wchodzi na inny poziom, maszyna zaczyna się kręcić.

Sztandarowy przykład zmiany istnieje już w Trójmieście?

W Gdańsku jest nim  z pewnością ulica Stągiewna. Nie pod kątem samej estetyki, ale zmiany zagospodarowania. Ulica stała się deptakiem i wygląda teraz zupełnie inaczej. Pamiętajmy, że jedną rzeczą są zmiany związane z estetyką, a drugą to o czym chętnie wspominamy, czyli miasto bardzo przyjazne. Stągiewna przeobraziła się na korzyść mieszkańców i turystów. Została oddana ludziom, a przecież o to chodzi.

Rozmawiała: Dagmara Rybicka, Olivia Business Centre

Pełna fotorelacja do zobaczenia tutaj. 

Zapisz się do newslettera,
aby być na bieżąco z newsami.